środa, 15 stycznia 2020

Komentarz do komentarzy o Szybciej niż światło i Wielkim Niewypale


Od dosyć dawana nie zaglądałem do swego bloga na temat Teorii Kwantowej Przestrzeni, gdyż niestety życie zmusiło mnie do intensywnego zajęcia się innymi, odległymi od fizyki teoretycznej tematami. Jednak ostatnio przekazano mi informację, że moje pomysły o TKP zostały całkowicie podważone, a w zasadzie obalone, w komentarzach jakie się pojawiły do wpisów Szybciej niż światło oraz Wielki Niewypał. Ponadto również w jakichś filmikach zamieszczanych na youtubie wyśmiano moje naiwne wyobrażenia o możliwości wywołania efektu z prędkością większą niż światło przy pomocy wystarczająco długiego, lekkiego i sztywnego kija.

Koronnym argumentem okazało się stwierdzenie, że abym osiągnął pożądany efekt, to mój kij musiałby mieć sztywność absolutną, a takiej nie ma w naturze żaden materiał. Gdzieś zauważono też, że ciężar wymyślonego przeze mnie kosmicznego kija wykonanego np. z diamentu, byłby tak ogromny (pokuszono się podobno nawet o obliczenie masy), że kto by go tam ruszył z miejsca – może byśmy go o drobinę ścisnęli, a drugi koniec by nie drgnął.

Argumenty, muszę przyznać, obaliły mnie na ziemię, gdyż prawdą jest, że nie istnieje ciało absolutnie sztywne, zaś ja nie napisałem dostatecznie wyraźnie, że musi być to ciało wystarczająco sztywne, a jedynie, że ma być sztywne i wystarczająco lekkie. W dodatku z chęci uzyskania zbyt widowiskowego efektu ulokowałem eksperymentatora na Ziemi i kazałem mu trącać takim kijem Księżyc. Jak widać nawet przy przeprowadzaniu eksperymentu myślowego trzeba bardzo uważać. Na szczęście krytycy przyznali, że gdybym jednak znalazł taki absolutnie sztywny materiał, to może by mi się udało. Pójdźmy tym tropem i spróbujmy co nieco poprawić. Problem jest następujący – przy sztywności absolutnej akcja i reakcja byłyby jednoczesne, co jednak wskazuje, że istnieją sztywności nieabsolutne, ale na tyle duże, że dzięki nim reakcja zostanie wywołana z szybkością np. 600 000 km/sek., czyli dwukrotnie większą niż światła. Oczywiście już słyszę, że aż tak dużej sztywności również nigdzie nie znajdę, ale...

Przede wszystkim podnieśmy się z ziemi i przenieśmy nasz eksperyment w całości w przestrzeń kosmiczną (tak jak sławne eksperymenty myślowe z windą w kosmosie lub z kręcącym się tam wiadrem). Okazuje się, że stan nieważkości rozwiązał od razu problem niewiarygodnego ciężaru kija – przestał on mieć znaczenie, zaś nie stawianie oporu wywołanego ciężarem wybitnie zwiększyło tę jego cechę, o którą tu chodzi, czyli sztywność (podatność na odkształcenie, brak elastyczności). To oczywiście może być niewystarczające, ale postarajmy się jeszcze coś poprawić. Sztywność jakiejkolwiek materii nie jest nigdy stała i zależy od warunków w jakich się znajduje. Skupmy się więc na temperaturze. Mam nadzieję, że wszyscy się zgodzą, iż coraz niższa temperatura jest wprost proporcjonalna do rosnącej sztywności materii. W ten sposób możemy stwierdzić, że absolutną sztywność kija (jaką przyjąłem w założeniach) uzyskamy dopiero w ekstremalnie niskiej temperaturze, która na szczęście jest dobrze znana i wynosi 0 K, albo – 273,15 C. Pytanie teraz brzmi: w jakiej temperaturze nasz diamentowy kij, (albo może lepiej wykonany tylko z jednego, długiego monokryształu) okaże się na tyle sztywny, aby wykonać reakcję ze wspomnianą prędkością 600 tys km/sek. Warto przy tym zauważyć, że dzięki przeniesieniu naszego eksperymentu w kosmos, znaleźliśmy się od razu w dosyć niskiej temperaturze 2,7 K, ale nie mam pewności, czy nadal nie jest ona za wysoka – może ewentualnie komentatorzy zdołają to sprawdzić. Gdyby nadal było za ciepło, to można sięgnąć do ziemskich doświadczeń i spróbować z najniższą temperaturą jaką udało się do tej pory uzyskać w laboratorium, a która ma wartość 0,000000001 K – może tyle wystarczy, aby otrzymać „wystarczającą sztywność”, czy trzeba jeszcze mniej?

Dodam dla przypomnienia, że zgodnie z moją Teorią Kwantowej Przestrzeni jedyną substancją, której sztywność jest doskonała, jest kwantowa, krystaliczna przestrzeń. Właśnie dzięki temu ma ona możliwość natychmiastowego reagowania na zjawiska w niej zachodzące (grawitacja), a także może natychmiast przekazywać informacje na dowolną odległość (np. zjawisko splatania cząstek w teorii kwantowej).

Inny cios został wymierzony we wpis Wielki Niewypał. Przedstawiłem w nim koncepcję, iż to kwantowa przestrzeń wywołuje efekt przesunięcia ku czerwieni światła odległych obiektów, a nie ich faktyczna ucieczka. Jednym z efektów tego jest pozorne zjawisko, iż ucieczka coraz bardziej odległych obiektów jest coraz szybsza. Jako kontrargument przytoczono przykład Mgławicy Andromedy, która zbliża się do naszej galaktyki, Drogi Mlecznej, i której światło wykazuje przesunięcie ku błękitowi, a więc zgadza się z efektem Dopplera, a przecież też dociera do nas przestrzenią.

Okazuje się, że niektóre problemy muszę opisywać jeszcze prościej niż dotychczas, chociaż starałem się, aby były zrozumiałe dla przeciętnego miłośnika fizyki.

Otóż nigdy nie napisałem, że światło oddalających się lub zbliżających się do nas obiektów nie będzie wykazywało efektu Dopplera, a stwierdziłem jedynie, że każda taka obserwacja musi być korygowana o wpływ przestrzeni. Przestrzeń, z powodu pozostawiania w każdym jej kwancie minimalnej ilości promieniowania elektromagnetycznego, powoduje powstanie efektu przesunięcie ku czerwieni widma światła, które jest tym większy, im większą przestrzeń światło przemierzy. Mgławica Andromedy jest stosunkowo blisko nas i dzieląca nas odległość tylko w nieznacznym stopniu osłabia efekt przesunięcia ku błękitowi, który dzięki temu jest doskonale widoczny. Przestrzeń wzmacnia przesunięcie ku czerwieni ciał oddalających się od nas i osłabia przesuniecie ku błękitowi obiektów zbliżających się, a może nawet całkowicie je zlikwidować i pokazać czerwień, o ile tylko odległość (przestrzeń) jest wystarczająco duża. To dlatego wszystkie obserwowane bardzo odległe galaktyki lub ich gromady - nieruchome wobec nas, przybliżające się oraz oddalające - wszystkie wydają się uciekać, a im dalej położone, tym szybciej. Nie wiem jak to jeszcze prościej wyjaśnić, ale może wystarczy.

Ponadto zarzucono mi, że nie uwzględniam wyników sond WMAP I Plancka, które zajmowały się badaniem promieniowania reliktowego i poczyniły szereg ustaleń odnośnie jego temperatury, rozkładu, itp. Zachodzi tu faktycznie jakieś nieporozumienie, bowiem we wpisie Wielki Niewypał wcale nie zaprzeczam, że promieniowanie takie istnieje, ani jego właściwościom, a jedynie wskazuję, że przyczyną pojawienia się tego zjawiska nie musiał być Wielki Wybuch, więc nie może ono być przekonującym dowodem na jego zaistnienie. Warto przy tym zauważyć, że w opisach efektów naukowych wspomnianych sond mówi się o hipotetycznie istniejących ciemnej energii oraz ciemnej materii. A więc te hipotetyczne byty maja być teraz dowodem(?!) na Wielki Wybuch – to faktycznie jakiś żart.

Podobnie rzecz ma się z spektroskopowym ustaleniem ilości pierwiastków we wszechświecie – a na co to ma być dowód, też na Wielki Wybuch? Ostatni poruszony w komentarzu problem, to stwierdzenie, że dostępny nam Obserwowalny Wszechświat, jest płaski – prawdę mówiąc nie wiem, czy jest to argument za Wielkim Wybuchem, czy przeciw? Fakt, że nie jesteśmy w stanie wyobrazić zakrzywienia trójwymiarowej przestrzeni nie dowodzi, że ono nie istnieje. Warto przy tym zauważyć, że do badań używamy narzędzi, które są absolutnie nierozdzielną częścią przestrzeni, więc jeżeli ona jest tak specyficznie zakrzywiona, to one również. 

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Wcale nie zamierzam upierać się, że nie czynię jakichś błędów w opracowywaniu i opisywaniu funkcjonowania Teorii Kwantowej Przestrzeni. Nie jestem fizykiem, swej teorii nie traktuję jako dogmatu i nie zamierzam poświęcać jej życia, ale nie zgodzę się, aby została podważona zbyt łatwo jakimiś ogólnikami i niepoważnymi zarzutami. A zwłaszcza proszę, aby nie używano przy tym argumentacji opartej na funkcjonowaniu osobliwości, co do których nikt nie ma pojęcia dlaczego i w jaki sposób zachodzą, a nawet czy w ogóle zachodzą (takich chociażby jak Wielki Wybuch, Horyzont Zdarzeń, czy inne). Zacząłem własne rozważania nad Teorią Kwantowej Przestrzeni, ponieważ właśnie z żadnymi osobliwościami nie mogę się zgodzić - w żadne cuda ani czary nie wierzę i nie mam zamiaru uwierzyć, aczkolwiek nie mogę tego zabronić innym.

1 komentarz:

  1. Szanowny Panie!
    Zafascynowała mnie Pańska Teoria Kwantowej Przestrzeni i od dwóch lat czekam na ciąg dalszy :-) Bardzo proszę o kontynuację.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń