Od
dosyć dawana nie zaglądałem do swego bloga na temat Teorii
Kwantowej Przestrzeni, gdyż niestety życie zmusiło mnie do
intensywnego zajęcia się innymi, odległymi od fizyki teoretycznej
tematami. Jednak ostatnio przekazano mi informację, że moje pomysły o TKP zostały całkowicie podważone, a w zasadzie obalone, w komentarzach
jakie się pojawiły do wpisów Szybciej niż światło oraz Wielki
Niewypał. Ponadto również w jakichś filmikach zamieszczanych na
youtubie wyśmiano moje naiwne wyobrażenia o możliwości wywołania
efektu z prędkością większą niż światło przy pomocy
wystarczająco długiego, lekkiego i sztywnego kija.
Koronnym
argumentem okazało się stwierdzenie, że abym osiągnął pożądany
efekt, to mój kij musiałby mieć sztywność absolutną, a takiej
nie ma w naturze żaden materiał. Gdzieś zauważono też, że
ciężar wymyślonego przeze mnie kosmicznego kija wykonanego np. z
diamentu, byłby tak ogromny (pokuszono się podobno nawet o
obliczenie masy), że kto by go tam ruszył z miejsca – może byśmy
go o drobinę ścisnęli, a drugi koniec by nie drgnął.
Argumenty,
muszę przyznać, obaliły mnie na ziemię, gdyż prawdą jest, że
nie istnieje ciało absolutnie sztywne, zaś ja nie napisałem
dostatecznie wyraźnie, że musi być to ciało wystarczająco
sztywne, a jedynie, że ma być sztywne i wystarczająco
lekkie. W dodatku z chęci uzyskania zbyt widowiskowego efektu
ulokowałem eksperymentatora na Ziemi i kazałem mu trącać takim
kijem Księżyc. Jak widać nawet przy przeprowadzaniu eksperymentu
myślowego trzeba bardzo uważać. Na szczęście krytycy przyznali,
że gdybym jednak znalazł taki absolutnie sztywny materiał, to może by
mi się udało. Pójdźmy tym tropem i spróbujmy co nieco poprawić.
Problem jest następujący – przy sztywności absolutnej akcja i
reakcja byłyby jednoczesne, co jednak wskazuje, że istnieją
sztywności nieabsolutne, ale na tyle duże, że dzięki nim reakcja
zostanie wywołana z szybkością np. 600 000 km/sek., czyli
dwukrotnie większą niż światła. Oczywiście już słyszę, że
aż tak dużej sztywności również nigdzie nie znajdę, ale...
Przede
wszystkim podnieśmy się z ziemi i przenieśmy nasz eksperyment w
całości w przestrzeń kosmiczną (tak jak sławne eksperymenty
myślowe z windą w kosmosie lub z kręcącym się tam wiadrem).
Okazuje się, że stan nieważkości rozwiązał od razu problem
niewiarygodnego ciężaru kija – przestał on mieć znaczenie, zaś nie stawianie oporu wywołanego ciężarem wybitnie zwiększyło tę
jego cechę, o którą tu chodzi, czyli sztywność (podatność na
odkształcenie, brak elastyczności). To oczywiście może być
niewystarczające, ale postarajmy się jeszcze coś poprawić.
Sztywność jakiejkolwiek materii nie jest nigdy stała i zależy od
warunków w jakich się znajduje. Skupmy się więc na temperaturze.
Mam nadzieję, że wszyscy się zgodzą, iż coraz niższa
temperatura jest wprost proporcjonalna do rosnącej sztywności
materii. W ten sposób możemy stwierdzić, że absolutną sztywność
kija (jaką przyjąłem w założeniach) uzyskamy dopiero w
ekstremalnie niskiej temperaturze, która na szczęście jest dobrze
znana i wynosi 0 K, albo – 273,15 C. Pytanie teraz brzmi: w jakiej
temperaturze nasz diamentowy kij, (albo może lepiej wykonany tylko z
jednego, długiego monokryształu) okaże się na tyle sztywny, aby
wykonać reakcję ze wspomnianą prędkością 600 tys km/sek. Warto
przy tym zauważyć, że dzięki przeniesieniu naszego eksperymentu w
kosmos, znaleźliśmy się od razu w dosyć niskiej temperaturze 2,7
K, ale nie mam pewności, czy nadal nie jest ona za wysoka – może
ewentualnie komentatorzy zdołają to sprawdzić. Gdyby nadal było
za ciepło, to można sięgnąć do ziemskich doświadczeń i
spróbować z najniższą temperaturą jaką udało się do tej pory
uzyskać w laboratorium, a która ma wartość 0,000000001 K –
może tyle wystarczy, aby otrzymać „wystarczającą sztywność”,
czy trzeba jeszcze mniej?
Dodam
dla przypomnienia, że zgodnie z moją Teorią Kwantowej Przestrzeni
jedyną substancją, której sztywność jest doskonała, jest
kwantowa, krystaliczna przestrzeń. Właśnie dzięki temu ma ona
możliwość natychmiastowego reagowania na zjawiska w niej
zachodzące (grawitacja), a także może natychmiast przekazywać
informacje na dowolną odległość (np. zjawisko splatania cząstek
w teorii kwantowej).
Inny
cios został wymierzony we wpis Wielki Niewypał. Przedstawiłem w
nim koncepcję, iż to kwantowa przestrzeń wywołuje efekt
przesunięcia ku czerwieni światła odległych obiektów, a nie ich
faktyczna ucieczka. Jednym z efektów tego jest pozorne zjawisko, iż
ucieczka coraz bardziej odległych obiektów jest coraz szybsza. Jako
kontrargument przytoczono przykład Mgławicy Andromedy, która
zbliża się do naszej galaktyki, Drogi Mlecznej, i której światło
wykazuje przesunięcie ku błękitowi, a więc zgadza się z efektem
Dopplera, a przecież też dociera do nas przestrzenią.
Okazuje
się, że niektóre problemy muszę opisywać jeszcze prościej niż
dotychczas, chociaż starałem się, aby były zrozumiałe dla
przeciętnego miłośnika fizyki.
Otóż
nigdy nie napisałem, że światło oddalających się lub
zbliżających się do nas obiektów nie będzie wykazywało efektu
Dopplera, a stwierdziłem jedynie, że każda taka obserwacja musi
być korygowana o wpływ przestrzeni. Przestrzeń, z powodu
pozostawiania w każdym jej kwancie minimalnej ilości promieniowania
elektromagnetycznego, powoduje powstanie efektu przesunięcie ku
czerwieni widma światła, które jest tym większy, im większą
przestrzeń światło przemierzy. Mgławica Andromedy jest stosunkowo
blisko nas i dzieląca nas odległość tylko w nieznacznym stopniu
osłabia efekt przesunięcia ku błękitowi, który dzięki temu jest
doskonale widoczny. Przestrzeń wzmacnia przesunięcie ku czerwieni
ciał oddalających się od nas i osłabia przesuniecie ku błękitowi
obiektów zbliżających się, a może nawet całkowicie je
zlikwidować i pokazać czerwień, o ile tylko odległość
(przestrzeń) jest wystarczająco duża. To dlatego wszystkie
obserwowane bardzo odległe galaktyki lub ich gromady -
nieruchome wobec nas, przybliżające się oraz oddalające - wszystkie wydają
się uciekać, a im dalej położone, tym szybciej. Nie wiem jak to
jeszcze prościej wyjaśnić, ale może wystarczy.
Ponadto
zarzucono mi, że nie uwzględniam wyników sond WMAP I Plancka,
które zajmowały się badaniem promieniowania reliktowego i
poczyniły szereg ustaleń odnośnie jego temperatury, rozkładu,
itp. Zachodzi tu faktycznie jakieś nieporozumienie, bowiem we wpisie
Wielki Niewypał wcale nie zaprzeczam, że promieniowanie takie
istnieje, ani jego właściwościom, a jedynie wskazuję, że
przyczyną pojawienia się tego zjawiska nie musiał być Wielki
Wybuch, więc nie może ono być przekonującym dowodem na jego
zaistnienie. Warto przy tym zauważyć, że w opisach efektów
naukowych wspomnianych sond mówi się o hipotetycznie
istniejących ciemnej energii oraz ciemnej materii. A więc te
hipotetyczne byty maja być teraz dowodem(?!) na Wielki Wybuch
– to faktycznie jakiś żart.
Podobnie
rzecz ma się z spektroskopowym ustaleniem ilości pierwiastków we
wszechświecie – a na co to ma być dowód, też na Wielki Wybuch?
Ostatni poruszony w komentarzu problem, to stwierdzenie, że
dostępny nam Obserwowalny Wszechświat, jest płaski – prawdę
mówiąc nie wiem, czy jest to argument za Wielkim Wybuchem, czy
przeciw? Fakt, że nie jesteśmy w stanie wyobrazić zakrzywienia
trójwymiarowej przestrzeni nie dowodzi, że ono nie istnieje. Warto
przy tym zauważyć, że do badań używamy narzędzi, które są
absolutnie nierozdzielną częścią przestrzeni, więc jeżeli ona
jest tak specyficznie zakrzywiona, to one również.
Na
koniec jeszcze jedna uwaga. Wcale nie zamierzam upierać się, że
nie czynię jakichś błędów w opracowywaniu i opisywaniu
funkcjonowania Teorii Kwantowej Przestrzeni. Nie jestem fizykiem, swej teorii nie
traktuję jako dogmatu i nie zamierzam poświęcać jej życia,
ale nie zgodzę się, aby została podważona zbyt łatwo jakimiś
ogólnikami i niepoważnymi zarzutami. A zwłaszcza proszę, aby nie
używano przy tym argumentacji opartej na funkcjonowaniu osobliwości,
co do których nikt nie ma pojęcia dlaczego i w jaki sposób
zachodzą, a nawet czy w ogóle zachodzą (takich chociażby jak
Wielki Wybuch, Horyzont Zdarzeń, czy inne). Zacząłem własne
rozważania nad Teorią Kwantowej Przestrzeni, ponieważ właśnie z
żadnymi osobliwościami nie mogę się zgodzić - w żadne cuda ani
czary nie wierzę i nie mam zamiaru uwierzyć, aczkolwiek nie mogę
tego zabronić innym.
Szanowny Panie!
OdpowiedzUsuńZafascynowała mnie Pańska Teoria Kwantowej Przestrzeni i od dwóch lat czekam na ciąg dalszy :-) Bardzo proszę o kontynuację.
Pozdrawiam