Wiemy
już jaki kształt miała (i ma) przestrzeń w stanie podstawowym,
czyli Uniwersum. Jest to byt trójwymiarowy z niewyobrażalną dla
naszego mózgu własnością zakrzywiania się w wyższym wymiarze –
może odrobinę bardziej zrozumiałe będzie dla nas jest
stwierdzenie, że przestrzeń jest zakrzywiona sama wokół siebie.
Uniwersum jest figurą skończoną i ściśle określoną, ale nie ma
brzegu, gdyż „gubi się” on w zakrzywieniu. Warto zauważyć, że
jego ewentualne kolejne zakrzywienia w kolejnych wyższych wymiarach
niczego już nie zmienią w kształcie Uniwersum, bowiem i tak będą
to tylko kolejne zakrzywienia tej figury wokół siebie, a ostateczny
efekt będzie jednakowy. Aby móc zrozumieć budowę i funkcjonowanie
naszego Wszechświata, który został „zrodzony” przez Uniwersum,
koniecznie trzeba pamiętać o ustalonych właściwościach tego bytu
- przestrzeń jest stała, stabilna, ma ściśle określoną
wielkość, jest absolutnie sztywna, a każdy składający się na
nią punkt leży dokładnie w jej centrum (w samym środku – jest
identycznie otaczany przez przestrzeń z każdej strony).
Własności
te wykluczają oczywiście prawdziwość podstawowych dogmatów
dzisiejszej kosmologii czyli Wielkiego Wybuchu i rozrastania się
przestrzeni. Warto przy tym zauważyć, że gdyby ucieczka galaktyk
była prawdą, to w zakrzywionej przestrzeni im szybciej by się one
od nas oddalały, to tym szybciej by się do nas zbliżały z drugiej
strony. Przecież jeżeli udamy się prostoliniowo w
jakimkolwiek kierunku (w/g przestrzeni trójwymiarowej) ze stałą
prędkością, to za każdym razem po takim samym, skończonym
czasie, wrócimy do punktu wyjścia. Droga, jaką przebędziemy jest
linią geodezyjną wszechświata i jej wymiary można utożsamiać z
jego całkowitą wielkością, określoną przez zakrzywienie
przestrzeni.
Ciągle
jeszcze obracam się wokół problemu kształtu Uniwersum, bo jest on
niezwykle interesujący, ale równie ciekawe jest zagadnienie
szczegółowej budowy przestrzeni. Nie chodzi mi tu o zagadnienia
filozoficzne (pojęciem przestrzeni zajmowały się najwybitniejsze
umysły ludzkości: Platon, Arystoteles, Kartezjusz, Leibniz, Kant,
Husserl, Heidegger i inni), a wyłącznie o fizykę.
Powyżej
użyłem wyrażenia „każdy punkt przestrzeni” co mogłoby
sugerować, że przestrzeń składa się z punktów. Muszę tu wnieść
istotne uwagi. Przekonanie, że każda figura składa się z punktów
o wymiarze zerowym (i zawsze z nieskończonej ich ilości) jest
podejściem typowo matematycznym, które też matematykę wpędza w
jakieś ślepe zaułki nauki (patrz wpis „Bóg nie jest
matematykiem”). To problem matematyki, jednak fizyka zajmuje się
światem realnym i nie może pozwolić sobie na operowanie
matematycznymi abstrakcjami.
Sto
dwadzieścia lat temu Planck dokonał jednego z najważniejszych
odkryć w historii nauki, gdy wykazał, że dla każdej wielkości
fizycznej można określić charakterystyczna dla niej wartość, najmniejszą z możliwych,
która jednak jest większa od zera. Dotyczy to także odległości i
jest to długość Plancka, która wynosi 1,616229(38) x (10 do potęgi -35) metra - możliwa matematycznie jeszcze mniejsza długość przestaje mieć sens fizyczny. Należy z tego faktu wyciągnąć właściwe wnioski. W praktyce bowiem
oznacza to, że w otaczającym nas świecie długość każdego
dowolnego istniejącego odcinka nie jest sumą nieskończonej ilości
punktów (zer), ale sumą ściśle określonej ilości odcinków o
długości Plancka. Po prostu punkt w fizyce ma długość Plancka, a nie zero i
w związku z tym także przestrzeń nie składa z zerowych punktów,
ale z najmniejszych możliwych brył o wymiarach określonych
długością Plancka. Ponieważ może to prowadzić do poważnych
nieporozumień, z uwagi na matematyczną definicję punktu, należy
taką najmniejszą możliwą bryłę przestrzeni określać nie punktem, ale
kwantem przestrzeni.
Cała
przestrzeń (Uniwersum) składa się z jednakowych (izotropia) kwantów
przestrzeni, co znaczy też, że ma charakter dyskretny (nie ma w sobie ciągłości, gdyż każda jej cząstka – kwant - jest bytem
odrębnym). Nie ma sensu zagłębiać się w topologiczne problemy
tego zagadnienia i można tylko dodać, że fizyka kwantowa bierze
pod uwagę takie rozwiązanie, ale wydaje się, że nie przywiązuje
do niego dostatecznej wagi. Mam wrażenie, że przyczyniły się do
tego teorie fizyczne, w których przestrzeń jest zagęszczana, albo
rozciągana, uginana, płynna, elastyczna itp. Nie wiadomo skąd
wzięło się to przekonanie o amorficzności przestrzeni i chyba
trzeba brać tu pod uwagę jakieś banalne, czy wręcz prymitywne
skojarzenia z atmosferą lub innymi ciałami gazowymi.
Prawda
jest natomiast całkowicie odmienna. Przestrzeń jest zakrzywiona,
ale absolutnie sztywna, o czym była już mowa. Ta jej cecha w
połączeniu z faktem, iż jest zbudowana z jednakowych kwantów
(jest izotropowa), pociąga za sobą kolejne ważne konsekwencje,
gdyż fizyka zna całkiem dobrze takie konstrukcje.
Uniwersum
ma strukturę krystaliczną, a inaczej mówiąc, przestrzeń jest
sztywnym kryształem izotropowym, kryształem doskonałym.
Pojedynczymi kryształami w jego strukturze są pojedyncze kwanty
przestrzeni.
Do
rozstrzygnięcia pozostaje określenie jaki mają one kształt, ale
do wyboru pozostaje jedynie pięć wielościanów foremnych znanych
matematyce. Platon, który w swych przemyśleniach dochodził do
wniosków, że cała rzeczywistość, cały Kosmos, jest zbudowana z
najprostszych, idealnych kształtów geometrycznych, dawał
pierwszeństwo dodekaedrowi, bryle zbudowanej z dwunastu pięciokątów
regularnych, ale trzeba dodać, że u Platona były to idee, a nie
byty rzeczywiste. Można brać też pod uwagę inne, narzucające
się rozwiązanie i przyjąć, że kwanty przestrzeni mają kształt
sześcianów, które, jak się wydaje, jako jedyne takie bryły całkowicie (bez reszty) wypełniają
przestrzeń.
Wszystko
jednak wskazuje, że natura wybrała jak zwykle najprostsze wyjście
i kwanty przestrzeni (kryształy) mają kształt czworościanu
foremnego. Tę właśnie bryłę uczeń
Platona, Arystoteles, uważał za podstawową w budowie kosmosu
(przestrzeni). W którymś z poprzednich wpisów skorzystałem z
koncepcji Filozofa przy rozważaniach, że czas jest tylko i
wyłącznie wymiarem ruchu i bez niego nie istnieje. Późniejsi
myśliciele wykazywali błędność tej koncepcji z uwagi na problemy
z określeniem absolutnego układu odniesienia i wynikającą z tego względność, co jednak wskazuje
tylko, że to oni nie zdołali odnaleźć tego układu odniesienia i
określić jego specyficznych cech. Pomysł Arystotelesa, że
czworościany foremne są „cegiełkami” w budowie wszechświata
(sądził, że mogą idealnie wypełnić całą trójwymiarową
przestrzeń) stosunkowo szybko obalili matematycy, wykazując, że w
tak zabudowanej przestrzeni pozostaną niewielkie „szpary”.
Należy zauważyć, że ten pozorny błąd jest do wykazania tylko
zgodnie z regułami geometrii Euklidesa, czyli, upraszczając, w
geometrii płaskiej. Jeżeli uwzględnimy odkrycia geometrii
nieeuklidesowej, czyli geometrii figur zakrzywionych, oraz
przypomnimy, że uniwersum jest właśnie przestrzenią zakrzywioną,
to może się okazać, że Arystoteles znów miał rację.
Niewielkie niedoskonałości wypełnienia przestrzeni
trójwymiarowej czworościanami foremnymi mogą być w tej sytuacji nie przeszkodą, a wręcz
koniecznym warunkiem dla zaistnienia zakrzywienia – w
przestrzeniach zakrzywionych kąty trójkąta równobocznego nigdy
nie sumują się do 180 stopni. Wobec powyższego właśnie czworościan
regularny jest najbardziej przekonującym kształtem
kryształu przestrzeni, zwłaszcza że bryła ta, mimo najprostszej
budowy, daje najwięcej możliwości w dalszych działaniach natury.
Bardziej zainteresowani problematyką geometrii nieeuklidesowej mogą przeanalizować ją w
kontekście prac Gaussa i Riemanna odnośnie zakrzywienia figur n
wymiarowych, ale nie jest to konieczne.
Dominującą,
typową cechą każdej krystalicznej struktury jest tworzenie przez
jej kryształy sztywnych łańcuchów, ciągów. W przeciwieństwie
do pozostałych figur foremnych (które mają ściany parami
równoległe) czworościany nie mogą tworzyć łańcuchów prostych,
lecz zawsze są one częściowo „skręcone”. Dzięki temu mają
bardzo ważną właściwość. Zawsze można nimi połączyć
jednakowo odległe od siebie dowolne punkty w przestrzeni przy pomocy
możliwie najkrótszych łańcuchów zbudowanych zawsze z jednakowej
ilości kryształów. Przy zastosowaniu sześcianów nie
będzie to możliwe. Trzeba jeszcze dodać, że z uwagi na
zakrzywienie przestrzeni istnieją także maksymalnie długie
(najdłuższe jak to tylko jest fizycznie możliwe) łańcuchy kwantów
(pierścienie) i to one są nazywane geodezyjnymi przestrzeni.
Warto zauważyć, że na
krystaliczność przestrzeni wskazuje przywołana wcześniej hipoteza
Hartla Howkinga o braku brzegów wszechświata i wynikający z niej
warunek izotropiczności – izotropia jest charakterystyczną
cechą kryształów regularnych (doskonałych). Krystaliczna
struktura przestrzeni powoduje, że nie można zakłócić
jakiejkolwiek jej części, nawet najmniejszej, by nie zareagowała
całość. Problematyką kryształu doskonałego i jego termodynamiką
zajmowali się m. in. się Lord Kelvin oraz Walter Nernst. On właśnie
określił wszystkie wymogi, jakie musi spełniać taka struktura,
lecz traktował ją jako byt teoretyczny i świadomie pominął
problem braku powierzchni takiej figury (istnienia bądź nie
brzegu). Uniwersum spełnia wszystkie wymogi Nernsta, ale jest bytem
rzeczywistym, a nie teoretycznym, w którym problem brzegu jest
rozwiązany przez zakrzywienie.
Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń