Współczesna
fizyka teoretyczna i nieodłączna z nią kosmologia, jawią się
przeciętnemu człowiekowi jako wielka i skomplikowana budowla,
wyrafinowana świątynia wiedzy, w której swobodnie poruszają się
wyłącznie jej najbardziej wtajemniczeni kapłani, czyli
profesjonalni naukowcy. Świat hiperprzestrzeni, leptonów, bozonów,
czarnych dziur, tuneli czasoprzestrzennych, ciemnej energii i wielu
tym podobnych zjawisk, wydaje się całkowicie nieprzenikniony i
przytłaczający swą rozległości zwykłych ludzi. Obraz taki jest
spowodowany nie tylko pokorą milionów laików, świadomych swej
bezradności wobec tej problematyki, ale także zauważalną postawą
części uczonych twierdzących, że rządząca współczesną nauką
teoria kwantowa wymyka się intuicyjnemu rozumieniu, i jej
rozwiązania są dostępne jedynie na poziomie albo bardzo
skomplikowanych wzorów matematycznych, albo równie skomplikowanych
eksperymentów typu Wielki Zderzacz Hadronów.
Wynikałoby
z tego, że nasza logika jest bezradna wobec ekspansji wszechświata,
problematyki budowy materii, czasoprzestrzeni, itp., a próba
zrozumienia przez przeciętnego człowieka teorii i procesów
mechaniki kwantowej jest beznadziejna. To może być prawdziwy osąd,
ale wówczas staje się dosyć dziwne, dlaczego ta współczesna
nauka, poruszająca się na nieprawdopodobnych wyżynach teorii
fizycznych i ich matematycznych rozwiązań, również nie może
przeskoczyć pewnych progów i granic, a czasami jak się wydaje,
beznadziejnie wali głową w mur paradoksów i osobliwości.
Zauważalne,
odrobinę lekceważące traktowanie tzw. "zdrowego rozsądku",
zaczęło mi nie dawać spokoju. Głównie dlatego, że nie wierzę w
nic oprócz logiki i wydaje mi się, że przy rozpatrywaniu
przeróżnych problemów ontologicznych naszego wszechświata, gdy
nauka rozkłada bezradnie ręce, a zaczyna je z satysfakcją zacierać
religia, właśnie logika powinna podsunąć jakieś sensowne
rozwiązania.
Tak
jak wielu naukowców jestem przekonany, że usilnie poszukiwana już
od dziesiątków lat przez najświetniejsze instytuty badawcze na
całym świecie "teoria wszystkiego", czyli rozwiązanie
jednoczące i wyjaśniające podstawowe zjawiska fizyczne (słabe i
silne oddziaływania jądrowe, elektromagnetyzm i grawitację), wbrew
pozorom nie powinno mieć jeszcze bardziej złożonej formuły, a
przeciwnie, musi być stosunkowo proste. Wskazuje na to tzw. reguła
ekonomiki natury, która obowiązuje obecnie i musiała obowiązywać
w fazie początkowej naszego wszechświata. Przecież jest bardzo
mało prawdopodobne, by jego stworzenie (przez Boga – w wersji dla
wierzących, lub przez naturę – w wersji dla ateistów) wymagało
stosowania, proponowanych dzisiaj przez niektórych naukowców,
wielostronicowych wzorów matematycznych opisujących współzależność
10 lub nawet 26 wymiarów. Musi istnieć jakaś bardziej przyjazna
ludzkiemu umysłowi idea, jakiś paradygmat, który zbliży nas do
uparcie wymykającej się prawdy.
W
zasadzie wszyscy uczeni zdają sobie z tego sprawę i nie ustają w
próbach znalezienia uniwersalnego klucza, ale "teoria
wszystkiego" uparcie nie daje się skonstruować. Można nawet
ocenić, że katalog problemów wciąż istniejących, mimo
szokujących postępów nauki, wcale się nie kurczy, a wręcz
rozrasta. Co gorsze, nadal nie potrafimy odpowiedzieć na wiele pytań
absolutnie podstawowych. Przykładowo takich:
-
Jak jest zbudowana materia, dlaczego nie widać końca kolekcji
odkrytych i nadal odnajdywanych setek rodzajów cząsteczek, zwanych
elementarnymi, składających się na nią? Czy jest możliwe by
stworzenie wszechświata wymagało zastosowania tak niewiarygodnie
złożonego zestawu materiałów?
-
Dlaczego materia ma masę?
-
Dlaczego istnieje coś takiego jak grawitacja - jej mechanizm
opisano, ale jaka jest jej istota - co powoduje, że materie
przyciągają się (nad głośnym bozonem Higgsa zapada coraz większa
cisza)?
-
Jeżeli w czasie Wielkiego Wybuchu nie działały znane nam prawa
fizyki, to musiały działać jakieś inne prawa – jakie?
-
Dlaczego światło ma nie dającą się pogodzić ze sobą dualną,
kwantową i falową strukturę?
-
Co powoduje, że w kosmosie zdarzają się niewiarygodnie silne
rozbłyski promieniowania gamma, obejmujące swym aktywnym zasięgiem
obszary wielkości całych galaktyk?
-
Jaka siła powoduje, że w świecie kwarków istnieją oddziaływania
silne, gdy wiadomo, że nie jest nią grawitacja?
-
Dlaczego w zjawisku pozytonium (anihilacja elektronu i pozytonu)
czasami otrzymujemy dwa kwanty gamma (fotony), a innym razem trzy ?
-
Czy był sens w powstaniu wszechświata, jeżeli rozrost przestrzeni,
potwierdzony ucieczką galaktyk, sugeruje, że za setki, czy miliony
miliardów lat ma on się rozpłynąć w niewiarygodnie rzadką
kosmiczną zupkę? Jest to pytanie raczej do filozofii, ale fizyka
także musi mieć tu coś do powiedzenia.
- Kolejnym niezwykłym
problemem współczesnych fizyków jest stwierdzany przez nich
doświadczalnie fakt, iż prawa mechaniki klasycznej nie zgadzają
się z dzisiaj formułowanymi teoriami funkcjonowania świata
molekularnego. Jest to przedziwny stan wiedzy, gdyż albo trzeba
odrzucić mechanikę klasyczną, albo dogłębnie zweryfikować
dzisiejsze podejście do mikrocząstek. Tego jednak się nie robi i
brnie się w jakieś beznadziejne poszukiwanie trzeciej drogi lub
znalezienie granicy dzielącej oba światy.
To tylko kilka ze znacznie
większego zestawu nierozwiązanych problemów, ale na wyróżnienie
zasługuje jeszcze jedno zagadnienie. Współczesne teorie fizyczne,
w tym dosyć powszechnie uznawany za najlepszy „model standardowy”,
bez skrępowania używają pojęcia „osobliwość” na stany
fizyczne niemożliwe do zinterpretowania zgodnie z tą właśnie
teorią. Dotyczy to sytuacji m. in. gdy wynikające z tej teorii
wartości przyspieszenia grawitacyjnego albo gęstość materii
zmierzają do nieskończoności, a wówczas znane nam prawa fizyki
stają się bezużyteczne. Określenie „osobliwość” jest
używane zwłaszcza przy opisywaniu Wielkiego Wybuchu oraz wnętrza
czarnych dziur („ horyzont zdarzeń”), albo do stanu tuż po Big
Bangu, gdy gwałtowny rozrost przestrzeni nazywany jest jej
„inflacją”, co jest tak samo niczego nie wyjaśniającym
pojęciem jak „osobliwość”.
W mojej ocenie nazwa
"osobliwość" używana by zdefiniować niemożliwe do
zaistnienia warunki i prawa fizyki jest tylko próbą pozornie
naukowego określenia sytuacji, do której normalnie stosuje się
wyrażenia czary lub cuda. Muszę powiedzieć, że nie wierzę w
żadne czary ani cuda, nawet w momencie Wielkiego Wybuchu. Kieruję
się tu krytycyzmem jaki wyraził Stephen Hawking słowami "Jeżeli
prawa fizyki mogą załamać się w osobliwościach, to mogą załamać
się wszędzie i w każdej chwili. Jeżeli chcemy mieć naukową
teorię, to prawa fizyki muszą obowiązywać wszędzie, w tym
również w chwili powstawania wszechświata." - wykład 5 z
książki "Natura czasu i przestrzeni" Poznań 1996.
Konkluzja jest prosta.
Czytelniku, jeżeli czytając o założeniach czy też rozwiązaniach
jakiejkolwiek teorii fizycznej znajdziesz tam zwrot: „a w tym
obszarze występuje osobliwość” to wiedz, że ta teoria powinna
znaleźć się na śmietniku tysięcy już niezwykle atrakcyjnych,
ale błędnych koncepcji, gdyż jest nic nie warta, niezależnie
jak wielkie autorytety za nią stoją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz