Dotychczasowe
rozważania fizyków na temat wszechświata (Friedman, Hawking i
Hartl) uzupełnione o uwagi zamieszczone dotychczas na moim blogu
(wykluczające Wielki Wybuch), pozwalają na stwierdzenie, że
wszechświat w stanie pierwotnym, a więc bez materii, ruchu, czasu,
grawitacji i pozostałych oddziaływań, był tylko i wyłącznie
samą przestrzenią. Ta pierwotna przestrzeń to byt statyczny i
stabilny oraz izotropowy (jednakowy w każdym miejscu), który dla
odróżnienia od otaczającego nas wszechświata (z materią i całą
resztą) proponuję nazwać "Uniwersum". Kształt
i budowa Uniwersum zdeterminowały budowę i funkcjonowanie
wszechświata, więc trzeba przede wszystkim ustalić właśnie te
dwie jego cechy.
Najpierw
zajmijmy się kształtem Uniwersum. Ważne jest, że wiąże się on
z problemem brzegu przestrzeni, a dokładniej z pozornie logicznym
wnioskiem, że nie może ona mieć brzegu. Właśnie to skłoniło
Hawkinga do przyjęcia, że wszechświat nieustająco się rozszerza.
Wydaje się, że nie zostało tu dostrzeżone dosyć proste
rozwiązanie.
Bez
wątpienia najlepszym sposobem ustalenia kształtu Uniwersum byłoby
spojrzenie na ten niezwykły byt z zewnątrz, ale ponieważ nie ma
szans byśmy się wydostali poza przestrzeń, to taka możliwość
jest wykluczona. Swoją drogą, odpowiedź na pytanie dlaczego
materia nie może funkcjonować poza przestrzenią jest bardzo
interesująca i będzie ważną wskazówką dla ustalenia czym jest
sama materia – ale o tym później. Zastosowanie
jakichkolwiek narzędzi badawczych, a wchodzi w grę jedynie analiza
obrazu wszechświata uzyskanego przy wykorzystaniu różnych długości
promieniowania elektromagnetycznego, nie przyniesie żadnych
wskazówek co do jego kształtu (może nam coś powiedzieć o
rozkładzie materii, ale dla samej przestrzeni uzyskana informacja
będzie identyczna jak z analizy reliktowego promieniowania tła,
czyli wynik z każdego kierunku będzie taki sam).
Natomiast
możliwa jest w tym wypadku do zastosowania taka metoda badawcza jak
analogia. W naukach ścisłych nie ma ona mocy dowodowej
(inaczej jest w naukach humanistycznych), ale jest dopuszczalna jako
wskazówka czy też naprowadzenie na właściwy trop. Ponieważ nie
mamy innych metod to z konieczności analogia jest w tym przypadku
najlepsza, bo jedyna. Zaproponowana tu przeze mnie metoda jest czymś
więcej niż analogią, ale nie warto zagłębiać się w ten
problem.
Przestrzeń
jest figurą nieskończona i izotropową, ale która poradziła sobie
z problemem brzegu, więc zastanówmy się nad dwoma podobnymi
figurami i wyciągnijmy z nich wnioski.
Nieskończoną,
izotropową figurą jednowymiarową jest linia prosta - nie możemy
określić jej początku ani końca, żadnego brzegu. Spróbujmy
natomiast ją zakrzywić wokół jakiegoś punktu leżącego poza nią
(a więc w wyższym wymiarze, w wymiarze drugim). Otrzymujemy wówczas
okrąg, który nadal jest figura jednowymiarową i nieskończoną
(nie ma początku ani końca). Nie ma też brzegu, ale obecnie
ten problem zostaje rozwiązany przez zakrzywienie i
powtarzalność. Możemy zmierzyć długość okręgu (lecz
miejsce początku pomiaru musimy przyjmować umownie), więc ma on określoną wielkość (jest ograniczony), ale nie ma żadnego brzegu, co znaczy, że nie można go opuścić (przekroczyć brzegu). Jest to nieskończoność ograniczona -
"Ma granice Nieskończony".
Ważną
cechą okręgu jest to, że każdy ze składających się niego
punktów leży dokładnie w jego środku, co znaczy, że jest
otaczany dokładnie tak samo z obu stron – z jakiegokolwiek punktu
na okręgu spojrzymy (pójdziemy) w lewo, czy w prawo, obraz (możliwa
droga do przejścia) będzie dokładnie taki sam. Jednocześnie każdy
jego punkt ma dokładnie jeden przeciwstawny sobie punkt, najdalej od
siebie położony, który leży w połowie długości okręgu
(najdalej, ale w połowie drogi).
Inną
istotną cechą jest fakt, że każdy punkt okręgu jest
nieruchomy wobec całości figury – próba przesunięcia
jakiegokolwiek punktu „popycha” o taką samą odległość
wszystkie inne punkty, więc ich relacje się nie zmienią – są
wobec siebie nieruchome.
Ostatnia
kwestią na którą proponuje zwrócić uwagę jest coś, co wynika z
jednowymiarowości okręgu (tak jak i linii prostej), a więc z samej
definicji tej figury. Właściwość tę najlepiej określić jako
jej absolutną sztywność – nie można jej zdeformować w
jakikolwiek sposób, gdyż przestanie być jednowymiarowa. Do
rozstrzygnięcia pozostaje kwestia czy i w jaki sposób można np.
powiększyć (rozciągnąć) dany okrąg. Wiąże to się z pytaniem,
czy większy okrąg zawiera tyle samo punktów co mniejszy. Dokładnie
chodzi o kwestię, czy powiększając okrąg „rozciągamy”
proporcjonalnie każdy jego punkt, albo może dokładamy brakującą
ilość punktów (skąd je bierzemy?). Zgodnie z regułami matematyki
nie ma dobrej odpowiedzi na te pytania, gdyż „mała”
nieskończoność i "duża” nieskończoność są i tak
nieskończonościami, więc matematyka musi postawić między nimi znak
równości. Stając jednak na gruncie fizyki zdajemy sobie sprawę,
że „coś tu nie gra”. Prawidłowa, logiczna ocena problemu jest
prosta: danego okręgu nie można powiększyć, gdyż jakakolwiek
zmiana jego długości powoduje, że mamy do czynienie już z innym
okręgiem, a nie danym początkowo. Dlatego też uprawnione jest
stwierdzenie, że dany okrąg nie jest ani rozciągliwy, ani
kurczliwy, jest sztywny także w kwestii swojej długości.
Teraz
przeanalizujmy drugi możliwy przykład. Nieskończoną izotropowa
figurą dwuwymiarowa jest płaszczyzna – również nie ma początku
ani końca, czyli nie ma brzegu. Jeżeli jednak zakrzywimy
płaszczyznę wokół punktu leżącego w wymiarze o jeden wyższym
(w trzecim wymiarze) to otrzymujemy powierzchnię kuli. Powierzchnia
kuli jest figurą dwuwymiarową nieskończoną (bez początku i
końca). Nie ma również brzegu, ale jak i przy okręgu,
zakrzywienie rozwiązuje ten problem. Inne cechy są również
analogiczne jak przy okręgu: - każdy punkt jest położony
dokładnie w środku powierzchni kuli, -
najdalszy punkt od innego punktu go znajduje się w połowie
wielkości tej figury, - każdy punkt jest nieruchomy wobec całości
(i vice versa), - cała figura jest absolutnie sztywna.
Okrąg
i powierzchnia kuli są dla nas figurami oczywistymi, więc i
powyższe wnioski są dosyć proste. Teraz jednak musimy się zająć
problemem na kolejnym poziomie i tu nasza wyobraźnia nam nie pomoże,
ale możemy zaufać logice.
Przestrzeń
jest izotropową, nieskończoną figurą trójwymiarową. Aby
był sensownie rozwiązany problem jej brzegu musi ona być również
zakrzywiona w wymiarze o jeden wyższym, czyli w czwartym wymiarze.
Proszę zauważyć, ze w żadnym wypadku nie może to być czas –
całkowicie nie jak u Einsteina – gdyż w Uniwersum czasu nie ma.
Czwarty wymiar (zakrzywiający) jest więc, jak i w poprzednich
przykładach, wymiarem euklidesowym. Musi on leżeć poza
przestrzenią, ale jednocześnie nie może on leżeć poza
przestrzenią, więc jedynym wyjściem jest, że przestrzeń
zakrzywia się sama wokół siebie. Wygląda to w ten sposób, że
każdy punkt przestrzeni ma w najdalszej możliwej od siebie
odległości (wynoszącej połowę wielkości Uniwersum) kulistą
sferę punktów, z których każdy stanowi punkt wokół którego
również się zakrzywia przestrzeń właściwa dla danego punktu.
Można też powiedzieć, że każdy punkt przestrzeni ma własny,
indywidualny wszechświat, który jest inny, chociaż jednakowy i
tożsamy z wszechświatem każdego innego punktu. Jednocześnie
każdy punkt przestrzeni leży dokładnie w jej środku (w
centrum wszechświata) i nie może tego miejsca zmienić, a więc, co
bardzo ważne, przestrzeń wobec każdego jej punktu jest
całkowicie nieruchoma. Ostatnią i równie ważną cechą
przestrzeni, analogiczną jak dla okręgu i powierzchni kuli jest jej
sztywność – przestrzeń jest absolutnie sztywna.
Podsumowując: Uniwersum jest przestrzenią
trójwymiarową, zakrzywioną w czwartym wymiarze. Jest przy tym
stała, stabilna (nieruchoma), sztywna, posiada określoną wielkość,
a każdy jej punkt leży dokładnie w jej centrum.
Dla
porządku trzeba dodać, że Uniwersum nie tylko nie jest
czasoprzestrzenią Einsteina, ale nie ma też nic wspólnego z
czterowymiarowa przestrzenią Minkowskiego, ani też z
wykorzystującą pięć wymiarów przestrzenią Kaluzy Kleina (nawet
po usunięciu z niej wymiaru czasu). Po prostu nie jest to żadna
figura czterowymiarowa (matematyka rozpatruje takie konstrukcje), a
tylko trójwymiarowa, tyle że zakrzywiona w wyższym wymiarze
(zakrzywiona sama wokół siebie). Jak już wyżej zaznaczyłem, nie
możemy sobie jej wyobrazić, więc i każdy opis Uniwersum będzie
niedoskonały, ale jego właściwości są logiczne i pozwolą
zrozumieć funkcjonowanie wszechświata.
zalozenie iż przestrzen jest sztywna wydaje sie nie mieć odwzorowania w innych zjawiskach, ktore da sie obserwować i mierzyć. Zeby cos bylo sztywne musi byc napiete, posiadac jakas energie wewnetrzna. W obserwowalnym swiecie mamy do czynienia raczej z lenistwem natury, ktora zawsze dąży do jak najnizszego stanu energetycznego jak chocby woda splywajaca w najnizszy punkt czyli punkt o najnizszej energii w polu grawotacyjnym. Nawet przestrzeń jednowymiarowa przedstawiona w tym artukule nie musi być 'sztywną obręczą' a moze być luźna jak pętla ze sznurka. Dla zachowania pozostalych paramatrow sznurek moze byc nierozciagliwy i nie scisliwy. Mozna wypbrazic sobie np. łańcuch z kulek stykajacych sie ze sobą. We wszystkich wyzszych wymiarach moze byc tak samo tzn luzno a nie sztywno. W pierwotnej formie przestrzeń wydawalaby sie rowna i uporzadkowana jak szachownica przez co, sprawialaby wrazenie sztywnej. Coś jednak spowodować moglo zmianę w 'luznej' przestrzeni i lokalne zageszczenia i rozciagniecia czyli fluktuacje. Z czasem (czas poki co nie istnieje ale trudno dobrać lepsze slowo) fluktuacje mogly stochastycznie przybrac taką formę ze w wyniku samego zageszczenia lub rozciagniecia przestrzeni coś się wydarzylo. Nastąpiło 'rozdarcie' lub 'zmiazdzenie' przestrzeni i powstała materia lub antymateria w roznych miejscach przestrzeni wraz z tego następstwami jak czas i energia. Zagadką pozostanie co spowodowało fluktuacje pierwotnej, równej i uporzadkowanej, sprawiającej wrazenie sztywnej przestrzeni?
OdpowiedzUsuń